Chopin – Preludia, Impromptus

Bearton

Nowy produkt

Wykonawca: Krzysztof Jabłoński – fortepian

Więcej szczegółów

Ten produkt nie występuje już w magazynie

42,00 zł brutto

Więcej informacji

Preludia i Impromptus Powstanie cyklu 24 Preludiów op. 28 wiąże się z pobytem kompozytora na Majorce – wyspie w owych czasach dziewiczej i niegościnnej, w ruinach opuszczonego klasztoru Kartuzów w Valldemozie. Chopin pracował nad cyklem – jak sam pisał – w tym dziwnym miejscu; w celi klasztornej przy świecy, z tomem Bacha Das Wohl­temperiertes Klavier na stole, żyjąc między skałami a morzem, świadomy poezji, którą wszystko tu oddycha, spoglądając na barwy miejsc najcudniejszych, jeszcze oczami ludzi nie­zatarte. Ale przy tym ciężko chory, z brakiem nadziei na spełnienie planów życiowych. Trudno o bardziej romantyczną scenerię inspirującą kształt tworzonego dzieła. Nie bez powodu Schumannowi majorkańskie preludia wydały się chorobliwe, gorą­czkowe, odurzające. Liszt określa je jako poryw i nagłe wejście, a zachwycony całością cyklu A. Gide odbiera jako prze­rażające. Nie dziwi ta różnorodność i rozbieżność ocen. Preludia, epatując bogactwem wyrazowego kolorytu, otwierają zarazem nowe horyzonty gatunku. Do momentu ich powstania nazwę prelu­dium odnoszono do dwóch tradycji. Dawnej, barokowej, reprezentowanej przez Bacha, w której swobodnie zakomponowany utwór poprzedzał polifoniczną fugę. Tradycja nowsza wiąże się z tak zwanym preludiowaniem, czyli improwizacyjnym wprowadzeniem słuchacza w cha­rakter jakiegoś większego utworu. Cho­pinowskie Preludia nie znajdują odniesienia do żadnej z tych konwencji. Ujęte w cykl, jednocześnie mogą istnieć jako samodzielne utwory. Jednakże cykl ten pomyślany został jako integralna całość. Spaja ją tonalny porządek z następstwem tonacji i ich paralel według koła kwintowego. Ponadto w każdym z 24 utworów cyklu można bez trudu wytropić osobliwe jądro motywiczne. Stanowi go interwał sekundy, który powstaje przy wznoszącej się sekście danej struktury, opadającej na kwintę. Obok tych dwóch czynników, integralność konstrukcji zapewnia jeszcze jeden, bodaj najważniejszy – zasada kontrastu ekspresji w jej zróżnicowanych odcieniach. Można, powie­dzieć że chopinowski cykl to jakby wszechświat w miniaturze, w którym – zdaniem H. Leich­tentritta – różnorodność nastrojów i wrażeń (…) nie znajduje równej sobie w całej światowej literaturze muzycznej. A ponadto to co ekstatyczne, idylliczne (…), mistyczne, kapryśne, wdzięczne czy patetyczne (…), wściekłość rozpacz i trwoga, delikatne poematy miłosne, heroizm – wszystko to znajduje u mistrza wyraz zwięzły i dosadny.